To pewnie kwestia gustu i może fani Alexandra Wanga albo Balmain mają inne zdanie, ale wydaje mi się, że zapowiadana na 2 listopada kolekcja Erdem x H&M jest najbardziej udaną współpracą szwedzkiego komercyjnego giganta i elitarnych projektantów od roku 2010 kiedy – też jesienią, zawsze jesienią – H&M współpracował z paryskim domem mody Lanvin. A może nie chodzi tu tylko o gust, także o same ubrania, kolekcję. I wtedy Lanvin, i teraz Erdem, postawili na dość tradycyjną elegancję, celebrującą kobiecą sylwetkę i gust uwielbiający się po prostu stroić. No dobrze, ładnie wyglądać. Mamy i koronki, i kolory, i błyskotki, i wzory. I nie ma w tym nic złego! To cały Erdem – jego siłą jest nowoczesne ujęcie tradycyjnie rozumianej kobiecości, bez etykietek „pańci”, „starej maleńkiej”, „nudziary” czy „grzecznej”. To są rzeczy efektowne, nie efekciarskie. I takie kolekcje lubię chyba najbardziej, gdy myślę o tym tak samo genialnym, co ogranym pomyśle łączenia mas z elitą. Lubię, kiedy można w nich znaleźć nie gadżety, nie przebojowe błyskotki, które zawsze będą przypominać, że „to było w 2014”, a „to z 2015”, a po prostu dobrze zaprojektowane, ponadczasowe rzeczy, które będą cennym dodatkiem do garderoby, dodatkiem zdobytym za ułamek ceny, gdyby przyszło nabyć rzecz z tym samym nazwiskiem, ale bez dopisku „H&M”.
Erdem to marka innego kalibru rozpoznawalności i prestiżu niż, nie wiem, Prada. Pewnie dziewczęta i chłopcy marzą raczej o ubraniach Gucci niż Erdem. Ale to piękne rzeczy, chętnie noszone przez gwiazdy – szybki wpis w wyszukiwarce pokazał i Nicole Kidman, i Keirę Knightley, i Gwyneth Paltrow, i Emmę Watson. To przykład prężnego PR marki i tego, że chociaż wciąż na dorobku, to już się liczy. Ale to są przykłady dla księgowych – takie nazwiska znaczą rozpoznawalność, nośną markę. Dla fanów mody są za to prawdziwe przyjemności – Dree Hemingway, Alexa Chung i Kate Bosworth wyglądają tak kobieco, tak subtelnie, tak pięknie. Taki jest Erdem. Zazwyczaj za duże pieniądze, bo taka sukienka to koszt około dwóch – trzech tysięcy funtów. W H&M w tej kolekcji sukienki są już za kilkaset złotych.
Poniżej lookbook całej kolekcji, załączam też część męską. Przejrzałam też zdjęcia samych ubrań, bez czaru stylizacji. Co radziłabym? Jeśli będzie dobrej jakości (sprawdzać zawsze metki, ile wełny w wełnie) – ten płaszcz. Nie licząc Max Mary, nikt nie robi płaszczy tak, jak brytyjscy projektanci, to musi mieć coś wspólnego z pogodą na Wyspach. Na pewno warto sięgnąć po wzór (na tym blogu wiemy, że słowo „print” ma polski odpowiednik, nie wiem dlaczego wszystkie gazety już o tym zapomniały) – w przypadku Erdema kwiaty to jego specjalność. Ta koszula sprawdzi się w każdej stylizacji, od jeansu, przez skórę po super modny w tym sezonie (jeszcze się z tym tematem mierzę) sztruks. Do spódnic, spodni, na lato, zimę – świetny zakup. Nie radziłabym za to kwiatowych sukienek – intuicja podpowiada mi, że w i tak limitowanej przecież kolekcji ich będzie najwięcej i będą najbardziej charakterystycznym zakupem. Postawiłabym na inwestycję – mała czarna jest na zawsze. Ta jest piękna.
Zresztą, na co Wam moje mądrzenie – zakupy to przyjemność, moda to fantazja, a współprace H&M to fantastyczna okazja złapania rzeczy wielkich za tak niewiele. A, i nie pozwólcie, by ‚influencerki’ pozujące dwa dni przed premierą w tych ubraniach zepsuły Wam przyjemność posiadania tych rzeczy. I nie przypominajcie mi w tym miesiącu, ile mnie kosztowała sukienka Erdem…
Zdjęcia: H&M
Cudna jest ta biała bluzka z plisowanymi rękawami! A ta sukienka, w której modelka stoi przy drabinie jest tak piękna, że aż nierealna. :)
Piękne rzeczy. Niestety, nie udało mi się nic kupić. Strona online Hm nie działała jak trzeba. Pięć minut nieuwagi i było po wszystkim. Bardzo żałuję, bo już widziałam się w tym kwietnym płaszczyk.
Droga Pani Aniu,
apaszka kwiatowa jako dodatek do all black (na zdjeciu startowym po prawo) nosi sie swietnie!
PS Bardzo bym chcial przeczytac na Pani blogu pare slow o perfumach/zapachach!
xo
Niestety nie do dostania. Dosłownie kilka rzeczy było dostępnych na stronie online, reszta w sferze marzeń.