Carine Roitfeld nauczyła mnie uwielbiać kalendarze. W bardziej łaskawych dla wydawniczego rynku czasach, wcale nie tak odległych, redakcja paryskiego Vogue dołączała kalendarz do zimowego wydania magazynu. Dwanaście miesięcy zilustrowanych erotyką, wyuzdaniem, paryskim szykiem i odrobiną frywolnego poczucia humoru. Piękne dziewczyny, piękne zdjęcia, dużo nieprzyzwoitości. Zdarzało mi się w radiowym pokoju tłumaczyć z mojego kalendarza!
W przyszłym roku zdaje się znów mnie to czeka, bo mój ulubiony magazyn Lui przejął pałeczkę. Zostawiając dwuznaczności na boku, ujmijmy to elegancko: godnie kontynuuje tradycję zapoczątkowaną przez Roitfeld. Francuskie pismo dla panów, celujące w wyrafinowanego odbiorcę, któremu serwuje wysmakowaną erotykę na najwyższym poziomie, przygotowało specjalny numer zimowy, podwójny, imponujący skalą przedsięwzięcia – dwanaście okładek, a na nich dwanaście pięknych kobiet. Na każdy miesiąc roku, bo wydaniu – specjalnej edycji, o kilka euro droższej – towarzyszy okolicznościowy kalendarz.
„Lui” zaprosił elitę współczesnego modelingu. Amber Valletta, Mariacarla Boscono, Carolyn Murphy, Małgosia Bela, Natasha Poly, Lara Stone, Anja Rubik, Toni Garrn, Daria Strokous, Jourdan Dunn, Isabeli Fontana i Edita Vilkeviciute, to nazwiska z najwyższej półki, zarówno high fashion jak i komercyjnego modelingu. Potrafią pozować tak, by rozpalić masową wyobraźnię, ale z tą jakością, którą mają w oku najlepsze w tej branży, bo to tam tak naprawdę dzieje się cała erotyka, w spojrzeniu. To zdjęcia śmiałe, ale nigdy nie wulgarne.
Duet fotografów Luigi & Iango celebruje w tej sesji kobiecość, tę oszałamiającą – Lary Stone, intrygującą – Małgosi Beli, dla koneserów – to ulubienica i muza mrocznego Givenchy, Mariacarla Boscono, czy bardziej dziewczęcą – w tej roli Anja Rubik. I nawet przez chwilę nie pozwalają nam zapomnieć, że to francuski magazyn – obok prześwitów, skóry, pończoch i pasów pojawia się też rekwizyt najbardziej nieprzyzwoity ze wszystkich – papieros!
W nowej historii magazynu „Lui” (tytuł zniknął z rynku, powrócił w nowej odsłonie w 2013 roku) były sesje bardziej udane niż ta, przyznaję. W ostatnich latach – wracamy do roli Roitfeld w rozerotyzowaniu dzisiejszej mody – nagość śmiało wkroczyła na strony magazynów z wyższej półki, a to znaczy, że pokazano już wszystko i na najróżniejsze sposoby. Ta sesja nie jest wyjątkowa. Ale skala, to ponad pięćdziesiąt stron i uroda bohaterek robią wrażenie. Warto też dodać, że wpływy ze sprzedaży kalendarza zostaną przeznaczone na szczytny cel.
Poniżej cała sesja z magazynu „Lui”. Tylko dla dorosłych!
Piękne kobiety.