Można powiedzieć, że do moich stylizacji w Bake Off podeszłam dość przesądnie – było już coś nowego, coś pożyczonego, w czwartym odcinku przyszedł czas na coś, co należy do mnie. Do pałacu w Zaborówku przeniosłam na czas zdjęć sporo moich ubrań, służyły głownie jako plan B, bo upierałam się, że nie chcę wystąpić w moich rzeczach – w sumie dziś za bardzo nie wiem dlaczego, szczególnie że i tak w niektórych wystąpiłam. Ta jedwabna bluzka Unique od początku była faworytem ekipy. Mnie to nieco drażniło, przyznaję, ponieważ wyjęłam ją z pudła „Sprzedaj to wreszcie na ebay, co?”. Jest piękna i bardzo efektowna, inaczej bym jej przecież nie kupiła, więc rozumiałam zachwyty. Ale, chociaż miałam ją na sobie dwukrotnie, nigdy nie była tak naprawdę „moja” – nie (z)noszę fasonów tak ciasnych pod szyją i chociaż bardzo chciałam inaczej, zawsze czułam, że się w niej duszę. Byłam więc przeciwna, ale postanowiłam zaufać. I tak, to była jedna z moich najładniejszych stylizacji w Bake Off.
Początkowo, kiedy bluzka czekała na swój czas w garderobie, była do niej przymierzana długa, niebieska spódnica MMC. Ale coś mi nie pasowało, wiedziałam, że będę wyglądać jakbym była już naprawdę sprzedana jasnej stronie życia – a to było najdalsze od prawdy. Biało! Kwiaty! Kolory! Anno, gdzie jesteś? I po cichu wiedziałam, że chociaż to zestaw skomponowany z moich rzeczy, ja go nie założę. Ale wiedziałam też, że to do mnie należy zaproponowanie alternatywy. I ta szczęśliwie do mnie przyszła. Do jednej ze stylizacji Kasia Śródka, stylistka Bake’a, na wszelki wypadek dowiozła mi kilka jedwabnych długich halek, miały służyć jako pomoc, gdyby okazało się, że główna sukienka jest jednak zbyt przejrzysta i odważna jak na miły w odbiorze program. Jednak sukienka była jak najbardziej w porządku, a dwie halki – całe mnóstwo lekkiego jedwabiu, po prostu sobie wisiały, zupełnie nieważne w wieszakach wielkiej mody. I któregoś dnia, kiedy się przebierałam, spojrzałam na nie, ściśnięte, zignorowane. I pomyślałam – a gdyby tak nałożyć jedną na drugą, by nie były tak przejrzyste i zrobić z nich przedłużenie tej bluzki…? Reszta, jak to mówią, jest historią.
I tak właśnie, w oglądanym przez półtora miliona ludzi programie, wystąpiłam w halkach. Współpracowały ze mną jak marzenie, raz, że szczęśliwie z pomocą czegoś tak okropnego jak bielizna w cielistym kolorze (pierwsza w moim życiu i ostatnia, po programie wszystko poszło do kosza) okazało się, że nic nie prześwituje, dwa, że dały się idealnie skrócić, zszyć i ułożyć tak, że tworzyły wrażenie wręcz sukni, a na pewno całości. Nikt nie odgadł, że to spontanicznie stworzona rzecz, a nie gotowa kreacja. No i trzy, tą swoją niedorzecznością zabrały trochę urody całej tej stylizacji, bo naprawdę, czułam, że jestem blisko przejścia na stronę modowego odpowiednika słowa „sympatycznie”, a tam nie będę nigdy. W przekonaniu mnie do założenia własnej bluzki (co w sumie jest dość zabawne) pomogła Kaśka, mówiąc: ale zobacz, to nie są takie ładne kwiatki, tu są jakieś kolce, jakiś oset, to charakterna bluzka. Mówię Wam, kobieta – anioł. Do tego wymyśliła i wykombinowała mi ten zamszowy pas, który – na moją prośbę – był liściasty, nie kwiatowy. Od słodkości w tym programie były w końcu ciastka, nie ja. Kiedy Gosia Dacko, producentka programu, pokazała mi, jeszcze na planie, jak wygląda to w kamerze, wiedziałam już, że mamy piękny obrazek. I, tak jak już wspomniałam, to z pewnością był jeden z najjaśniejszych – jeśli chodzi o stylizacje – moich momentów w Bake Off:
Przy okazji, kilka słów o Unique. To najbardziej prestiżowa linia Topshopu, pokazywana podczas londyńskiego tygodnia mody, niedostępna w sklepach, łącznie z flagowym na Oxford Circus. Można ją kupić na ich stronie i raczej z niezłym refleksem, bo to krótkie linie, najlepsze rzeczy z kolekcji szybko się rozchodzą i, cytując klasyka, „powrotów nie będzie”. Unique to moda trochę bardziej dziwna, zdecydowanie lepszej jakości (jedwabie, skóry, etc.) niż główny Topshop, to także ubrania mniej uniwersalne, trudniejsze do noszenia, ale też ze zdecydowanie większym efektem „wow”. To także inna półka cenowa, ale to zarazem jeden z najprzyjemniejszych stosunków ceny do jakości, jaki znam, Unique kupuję od lat, właściwie w ciemno, co sezon jakieś 30% kolekcji znajduje się w mojej szafie (ostrożnie z rozmiarówką, jeśli ktoś będzie miał ochotę coś sobie zamówić, jest mniej szczodra niż w głównym Topshopie) i są to ubrania, które zawsze doczekają się komplementu, a i nosi się je z przyjemnością, bo trudno o powtórkę na warszawskiej ulicy (chyba nikogo tu w Unique nie widziałam). Ta bluzka jest z ubiegłorocznej jesiennej kolekcji, jednej z moich ulubionych, zobaczcie jakie to było ładne:
Kate Phelan, dyrektor kreatywna Topshop, dba o to, by kolekcje Unique miały mocno brytyjski charakter, i w stylizacji, i w inspiracjach. Tutaj była to płynąca dostatkiem angielska wieś, na której wychowuje się nasza bohaterka, dziś żyjąca w wielkim mieście, stęskniona jednak za naturą, którą zostawiła za sobą. Jej uwodzicielski charakter to jedno, ale kolory i wzory zdradzają bardziej delikatną osobowość, dziecka tak samo modnych klubów co przejażdżek konnych po rodzinnej posiadłości. Może dlatego bluzka z tej kolekcji tak pasowała do zatopionego w zielonym parku pałacu, kto wie…
Zdjęcia: Bake Off – Ale ciacho!, Vogue
Piękna stylizacja, ale to mało koleżeńskie wrzucać tę ostatnią fotkę, gdzie Paulina ma twarz trochę… mało twarzową ;)
Tak? To subiektywne chyba, bo nie zauważyłam…
Pani Paulina jest bardzo ładna, ale za to co jej zrobiono ubraniem zwolniłabym stylistę w trybie dyscyplinarnym.
Ja też.
Bardzo przyjemnie patrzy się na tę wizualną stronę programu. Szczególnie teraz, jesienią – takie słodkie wspomnienie lata. Jednak jak bardzo Panią cenię, szanuję, uwielbiam w eterze i tu, na blogu, to jednak w TV brakuje mi tej lekkości, swobody i niewymuszonej zadziorności. Nie wiem, może taka jest konwencja programu ale te sztuczne dialogi z koleżanką z YouTube…Brrr.
I tak oglądam program dla Pani, chociaż czuję niedosyt – w internecie zawsze zacina mi się po reklamach w połowie odcinka ;) Super pomysł z opisywaniem kreacji, dzięki temu są regularne wpisy!Pozdrowienia.
Muszę się niestety zgodzić. Ja też oglądam ten program dla Pani Ani, którą uwielbiam, bo z gotowaniem nie mam i nie chcę mieć nic wspólnego. Ale jednocześnie jej obecność tam, w tych jedwabiach i tiulach pomiędzy mąką i stolnicami, margaryną i babeczkami, jest … hm… no taka niepasująca trochę… Mam wrażenie, że rola Pani Ania została tam sprowadzona do bycia dziewczyną, która ładnie wygląda, bo z pieczeniem Ania ma pewnie tyle wspólnego co ja. To prawda, bywa czasem sztucznawo, i uczestnicy z tymi swoimi emocjami są czasem bardziej naturalni niż prowadzący. Ale i tak będę oglądać, dla Pani Ani właśnie.
Strasznie mi się ten pasek podoba. :)))
A historia z halkami jest lepsza od zasłonek Scarlett O’Hary. :D
Stylizacja przepiękna, lekka a jednak z pazurem… zanim przeczytałam tekst, oczywiście obejrzałam zdjęcia i mocno zdziwiłam się, że nie jest to sukienka! Na chwilę obecną- wygrywa jak dla mnie konkurencję na najlepszą stylizację Bake’a.