G is for Gucci.

Piszę leniwie te słowa, machając pod stołem stopą w nowych sandałkach Gucci – lato w mieście ma swoje uroki. Jestem większą fanką marki niż oficjalnie przyznaję. Bo niby nie podoba mi się nowa estetyka słynnego włoskiego domu mody. Te wszystkie kolory, owady, błyskotki, tęczowy music box. Albo inaczej – szybko mi się znudziło. Z drugiej strony, jestem pod wrażeniem tempa i skali rozwoju Gucci w ostatnich miesiącach, z topowej luksusowej marki, stała się marką najgorętszą, dyktującą trendy innym, wypuszczającą na rynek jeden przedmiot pożądania za drugim, trafiającą w dziesiątkę nie tylko z dodatkami, ale i z – co dużo w tym sektorze trudniejsze – ubraniami. Alessandro Michele, główny projektant, ma w swoich obwieszonych pierścieniami dłoniach siłę magicznego, złotego dotyku, która zdaje się nie słabnąć. I tak, co wchodzę na ich stronę czy do butiku (ale nie w warszawskim Vitkacu, tam obsługa w butiku Gucci jest okropna), zawsze coś kupię. Na moje usprawiedliwienie – buty nie są w kolorze ogonka jednorożca, to klasyczna czerń, klasyczny fason, giń fantazjo, jestem taka nudna!

Pomyślałam niedawno, że dzięki dominacji Gucci na jednym froncie i miłości do Vetements/ Balenciagi na drugim, kobiety podatne na trendy aktualnie pragną być albo kolorowo dziwne albo dziwnie skomplikowane. Czy seksowne? Niekoniecznie. Gucci AD 2017 to pomieszanie bibliotekarki i uczennicy z tej biblioteki korzystającej, ewentualnie naszych babć i ich sweterków w paski. Vetements potrafi być sexy, ale dla wtajemniczonych. W bardziej tradycyjnym znaczeniu tego słowa – talia, biust, klasyczne proporcje – nie bardzo. Wydaje mi się – a może się mylę – że najmodniejsze dziś ubrania są dla kobiet, które za nie zapłaciły, dla ich koleżanek, które im tych ubrań zazdroszczą, ale nie dla mężczyzn, gotowych owe kobiety (te bogate, nie te zazdrosne) pożądać. A, i żeby była jasność, nie ma w tym nic złego. Chociaż ja nie wierzę, że kobiety ubierają się dla siebie i swojej przyjemności, ale to temat na osobny wpis.

Inna sprawa, że seksowne może też znaczyć wulgarne. W tym sensie fanki wspomnianych domów mody z pewnością mogą czuć się bezpiecznie. Jednak Gucci nie zawsze było odporne na ryzyko przekroczenia granicy dobrego smaku. Przeglądałam ostatnio stare numery „Vogue”, jeden z nich otworzyła reklama Gucci jeszcze z lat 90. To słynne sesje zdjęciowe, teamu, który wtedy dochodził do głosu jako dyktujący estetykę czasów, w jakich żyjemy tak skutecznie, jak dziś robi to Alessandro (bo przecież pół Zary i Mango dziś to ‚inspiracje’ Gucci). Tom Ford – projektant, wizjoner. Mario Testino – fotograf, którego estetyka to zaprzeczenie surowej naturalności i minimalizmu pierwszej połowy lat 90., wreszcie – Carine Roitfeld – stylistka, niepoprawnie zmysłowa, niepoprawnie polityczna, odważna w pomysłach, gotowa na skandal i szum wokół niego. O, i było o tych zdjęciach głośno:

To chyba najsłynniejsza kampania Gucci, na wiosnę 2003 roku. Jeśli na ekranie komputera robi wrażenie, możecie sobie tylko wyobrazić, jakie było uderzenie tych zdjęć, gdy otwierało się gazetę. Znak marki wydepilowany na łonie jest wciąż najdalej posuniętym krokiem (kroczem?) w dziejach logomanii. Ale seks czai się na każdym z tych zdjęć. Gorący, dziki seks. To nie były ubrania dla par świętujących szóstą rocznicę związku, raczej dla tych, które wiedziały, że więcej się nie zobaczą, ale ta jedna noc jest tego warta. To nie była moda dla grzecznych dziewczynek. Ba, to nie była moda dla dziewczynek. Metryka nie miała tu znaczenia, bardziej definiowanie siebie, swojej kobiecości i seksualności. I tak, przyznaję, czasem mi tego we współczesnej mainstreamowej modzie brakuje. I nie mam na myśli mody wyzywającej, tej jest wciąż mnóstwo, bo Heidi Klum musi przecież gdzieś się ubierać, podobnie jak klan Kardashian. Co więcej, przez wspomnianą rodzinę, moda jest dziś tak rozerotyzowana, jak nie była może właśnie od czasów Forda. Panie wypinają co trzeba, ściskają co trzeba, odsłaniają co trzeba oraz wszystko to, czego widzieć byśmy nie chcieli. A jednak, może tylko ja?, na tamtych zdjęciach z 2003 roku widzę mnóstwo fantazji, zabawy, mrugnięcia okiem. Na instagramie Kim Kardashian i Emily Ratajkowski widzę głównie gołe d*** i c****. A moda zawsze, czy w formie długich do pasa butów Balenciagi, czy beretu z cekinową pszczołą Gucci będzie dla mnie przede wszystkim fantazją, a nie rzeczywistością w silikonowych rozmiarach.

A teraz, jeśli pozwolicie, pozachwycam się nowymi butami.

17 thoughts on “G is for Gucci.

  • 08/06/2017 at 15:36
    Permalink

    Cieszę się, że nowy wpis. Tak rzadko ostatnio Pani pisze, a ja czekam i sprawdzam stronę! Jest to jedyny blog, w którym przeczytam o modzie, a nie o modowym marketingu i trendach, w których brak fantazji, kobiecości, delikatności (albo i niedelikatności, byle był jakiś charakter). W ogóle wszystkiego brak. Denerwuje mnie to. Więc dobrze, że Pani pisze – potrzebuje takich inspiracji.
    pozdrowienia,
    kg

    Reply
    • 08/06/2017 at 15:37
      Permalink

      A ja potrzebuję takich komentarzy, dopingują do pisania! Pozdrawiam serdecznie!

      Reply
  • 08/06/2017 at 17:40
    Permalink

    Również bardzo cieszą mnie nowe wpisy! Uwielbiam czytać Pani teksty o modzie, fotografii, zgodzę się z poprzedniczką, na próżno szukać wpisów na podobnym poziomie w polskiej blogosferze czy prasie. Znakomita sesja tak jak ta pewnie obroniłaby się sama, ale niezmiernie przyjemnie jest przeczytać do niej świetny komentarz, niestety na innych portalach/blogach osób, które pretendują do bycia „znawcami mody” tego typu posty ze zdjęciami (koniecznie z Vogue, koniecznie nowe, koniecznie gorące trendy) stanowią wypełniacz między „stylizacjami”. Przydałoby się pokusić o spam i podesłać linka do Pani bloga, aby pokazać, jak dobrze pisać o modzie, a co istotniejsze o stylu. ;)
    Pozdrawiam serdecznie!
    KK

    Reply
    • 08/06/2017 at 17:41
      Permalink

      Jak miło, bardzo dziękuję! <3

      Reply
  • 08/06/2017 at 21:24
    Permalink

    Aż dziwne, że jeszcze nie było wpisu o królu aktu Helmut Newtonie. Obecnie brakuję tego cudownego glamour, z którego świat mody dawniej słynął.

    Reply
    • 08/06/2017 at 21:27
      Permalink

      Rzeczywiście dziwne. Pomyślimy, nadrobimy.
      (Inna sprawa, ze czysto estetycznie celuję w nieco subtelniejszej erotyce, nieco innej urodzie – nawet jesli ten konkretny wpis o Gucci temu przeczy :)

      Reply
  • 09/06/2017 at 08:58
    Permalink

    Pani Aniu!
    Więcej! Chcemy więcej! … a nachalne pokazywanie wszystkiego często ma odwrotny efekt od zamierzonego, odwracamy wzrok nie wzbudzając w sobie ochoty na więcej :) a ta sesja? Sama Pani przyzna, że w głowie kiełkuje myśl… i co dalej?
    Wciąż czekam na wpisy o kreacjach z programu Bake Off, a już o przeglądzie tegorocznych kreacji z Cannes nie wspomnę…

    Reply
    • 09/06/2017 at 08:59
      Permalink

      Nie wiem, czy zrobie ciag dalszy Bake’a, to dla mnie prehistoria. Ale np prawie gotowy jest tegoroczny Met!

      Reply
  • 10/06/2017 at 11:13
    Permalink

    Jak mi brakowało Pani wpisów! Uwielbiam je i Panią! :)

    Reply
    • 10/06/2017 at 11:17
      Permalink

      Dziękuję! Bez dwoch zdan – wracają. W ten weekend jeszcze cos nowego, prosze zaglądać!

      Reply
  • 10/06/2017 at 21:03
    Permalink

    Pięknie Pani pisze o modzie! Jestem świeżo po przeczytaniu książki o rodzinie Gucci i nie mieści mi się w głowie, jakim cudem rodzina wyzbyła się kury znoszącej złote jaja i czy Gucci było by dziś GUCCI, gdyby tak się nie stało. Fascynująca jest ich historia. Serdeczności!

    Reply
    • 11/06/2017 at 19:28
      Permalink

      Prawda – gotowy scenariusz na film. Pozdrawiam ciepło!

      Reply
  • 16/06/2017 at 17:27
    Permalink

    Haha, klan Kardashian, dobre. :))))
    A one się gdzieś ubierają w ogóle? Myślałam raczej, że rozbierają. ;)

    Reply
  • 21/06/2017 at 11:05
    Permalink

    No nareszcie Pani wróciła! Pani wybory modowe prawie nigdy nie trafiają w moje gusta. Ale czytam dużo o sztuce współczesnej i rzadko kiedy coś mi się podoba (niemniej ciagle czytam). I tak samo z Pani blogiem. Ciagle czytam o czymś, co mnie w ogóle nie interesuje (czyli moda), co mi sie rzadko kiedy podoba (czyli zdjęcia, które Pani pokazuje), ale strasznie to lubię :-)

    Reply
    • 21/06/2017 at 11:07
      Permalink

      To trochę jak z tym komentarzem – niby nie powinien mi sie spodobać, a „strasznie to lubię” :)
      Pozdrowienia!

      Reply
  • 22/06/2017 at 12:18
    Permalink

    Pani Aniu, czemu nie ma już Pani audycji o modzie w trójce?

    Reply
    • 22/06/2017 at 12:19
      Permalink

      Bo trójka – w przeciwienstwie do mnie – nie lubi mody :) Pozdrawiam!

      Reply

Odpowiedz na „Anna GacekAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *