Najpierw opowiedziałam Wam o spotkaniu z Patti Smith. Później dałam sobie kilka dni, by leniwie pochodzić po świecie z myślą w głowie, jak opowiedzieć to w radiu, prezentując zapis naszej rozmowy. To w końcu wywiadowy odpowiednik „meet & greet”, kilka pytań zaledwie, kilka zdań odpowiedzi. Tylko tyle miałyśmy czasu. W radiu resztę dopowiedziała muzyka z płyty „Horses”, to w końcu z tymi piosenkami Smith przyjechała na Off Festival. Trudno mi wyobrazić sobie lepsze uczczenie czterdziestej rocznicy wydania słynnej płyty niż rozmowa z jej autorką. Poniżej pełny zapis rozmowy.
Przeczytałam w jednym z wywiadów z 1975 roku, że najchętniej żyłabyś w XIX wieku. Że dużą część Twojej teraźniejszości pochłania myślenie, jak dobrze byłoby żyć sto lat wcześniej. Tymczasem dziś, w 2015 roku, przyjeżdżasz do Polski z muzyką z wieku XX. Gdzie dziś jesteś? Zawieszona w przeszłości, czy coraz bardziej oswojona z teraźniejszością?
To zabawne, bo uwielbiam dziewiętnastowiecznych poetów, zdjęcia, muzykę z tamtych czasów. A jednak teraz, żyjąc w XXI wieku, tęsknię za wiekiem XX, mam wrażenie, że tyle się w ostatnich latach zmieniło… To są nowe czasy. A już zupełnie serio, ja po prostu cieszę się, że żyję, że mogę moją muzykę pokazać kolejnemu pokoleniu. Kiedy gram płytę „Horses” nie jest to nostalgiczna wyprawa w przeszłość. Dla mnie to muzyka teraźniejszości. Mam nadzieję, że dzisiejsza młodzież odnajduje w tych dźwiękach coś wciąż współczesnego, coś inspirującego. Nie mam ochoty patrzeć wstecz. Namawiam do patrzenia w przyszłość.
Wtedy, w 1975 roku, mówiłaś że to „muzyka przyszłości”. Łączyłaś to z nieciekawym momentem w kulturze. Nie było już Jima Morrisona, Dylan miał słabszy okres… Co dokładnie miałaś na myśli?
Myślałam wtedy o moim pokoleniu. O tym, ile zrobiło ważnych rzeczy dla praw człowieka, jak ważne kulturowo były lata sześćdziesiąte, ile dobrego zrobił rock’n’roll. A jednak w roku 1974, gdy nagrywałam tę płytę, poczułam, że coś zaczyna się zmieniać. A nasz głos, nasza postawa jest mniej rewolucyjna. Myślałam o przyszłości, o kolejnych pokoleniach. Chciałam jakoś się z nimi skomunikować, chociaż sama byłam młoda, miałam ledwie dwadzieścia siedem lat. Chciałam przypomnieć młodym o ich kulturowym dziedzictwie. Bo za bardzo skupiali się na pieniądzach i sławie, na całym tym micie ‚sex, drugs & rock’n’roll’. A zamiast tego powinni coś budować. Coś na przyszłość.
Kolejny raz mówisz o przyszłości, zdaje się, że będziemy w tej rozmowie gdzieś zawieszone między tymi kategoriami. Bo chciałam zapytać o teraźniejszość. Po latach wróciłaś do Nowego Jorku, tam znów jest twój dom. Schodziłam to miasto śladami lektury „Just Kids”, jednocześnie wzruszona i z refleksją, jak inne dziś jest to miasto. Bo to jest Nowy Nowy Jork, prawda?
Tak, Nowy Jork nie przypomina już miasta mojej młodości. Kiedy byłam młoda, Nowy Jork był bardzo biednym miastem. To było niebezpieczne, chciwe miejsce. Ale było też niezwykle twórcze i chyba takie je wolałam. To zawsze jest ciekawsze i bardziej ekscytujące doświadczenie, mieszkać w mieście, które walczy. Oczywiście, dziś nie wszystkim w Nowym Jorku jest łatwo, nie wszyscy są bogaci i robią kariery. Ale dziś to naprawdę trudne, być artystą i zaczynać w NYC. To jest ekonomicznie niewykonalne. Na szczęście świat jest duży i sztuka, polityka, to wszystko wciąż może się gdzieś dziać. Zobacz, co działo się w Polsce, w polityce i sztuce, jak to wszystko buzowało pod koniec XX wieku. To stąd płynął przykład, jak wziąć sprawy we własne ręce, od ludzi. To była bardzo odważna lekcja niezależności. Po wszystkim, przez co ten kraj przeszedł, wspaniale jest obserwować wszystkie te zmiany. Polska jest inspirująca.
A Nowy Jork jest wspaniałym miastem. Domyślam się, że ludzie marzą, by zobaczyć Nowy Jork, rozumiem to. Ale jest coś wspaniałego w życiu w miejscu, które walczy. I byciu w nim tą siłą, która sprawia, że dzieją się nowe ekscytujące rzeczy.
Bo w Nowym Jorku przetrwają tylko najsilniejsi. To miasto jest wyzwaniem. Nie starczy nam dziś czasu, by porozmawiać o źródle twojej siły, bo ty od dzieciństwa po prostu wiedziałaś, że tobie się uda, że to wszystko się wydarzy. Chcę chyba po prostu powiedzieć, jak tę siłę podziwiam. Te lata nowojorskiej biedy i uporu. Te wszystkie straszne życiowe straty…
W życiu stoczysz wiele pojedynków, tak po prostu jest. Dla mnie wielkim wyzwaniem był rok 1994, straciłam wtedy męża. Zostałam sama z małymi dziećmi. To była moja walka. Życie składa się z momentów wspaniałych i wielkich sprawdzianów. Trzeba stawiać opór ciężkim chwilom. I znaleźć w sobie umiejętność odbudowania tego, co właśnie się rozpadło. Urodziłam się zaraz po drugiej wojnie światowej. Wiem doskonale, jak wyglądał tamten świat,co wydarzyło się w tamtym stuleciu. Nie zapominam o tym. Dziś jest rocznica zbombardowania Nagasaki. To jedna z najgorszych rzeczy, jakie zrobiła Ameryka. Zrzuciliśmy bomby na Hiroszimę i Nagasaki. To było tak niepotrzebne. To coś, o czym trzeba pamiętać. I dokładać wszelkich starań, by to się nigdy nie powtórzyło. Byłam w Hiroszimie, zobaczyłam ludzi, którzy się z tego podnieśli. Są tak silni. To samo można powiedzieć o Europejczykach po wojnie. To ważne, by pamiętać, że mamy w sobie tę umiejętność. Jest ten wielki ból, ten wielki smutek, ta wielka strata, ale i odwaga, siła, by się z tego podnieść.
Menadżer pokazuje, że czas kończyć. Mogę zadać jeszcze jedno pytanie?
Pytaj.
Kiedy byłam nastolatką i uczyłam się muzyki, poznawałam jej historię, w tym i twoje płyty, pochłaniałam każdy numer zagranicznych tytułów muzycznych, każde słowo w MTV. I pamiętam wywiad z Jeffem Buckley’em, który mówił, że kiedy zobaczył cię pierwszy raz w telewizji, oniemiał. A potem zmienił się cały jego świat. Michael Stipe z R.E.M. mówi wprost – to dzięki tobie dotarło do niego, że chce założyć zespół, że musi to zrobić, tu, zaraz. Jakie dzieło sztuki zrobiło na tobie tak wielkie wrażenie?
To „Guernica” Picasso. Naprawdę zrobiło na mnie wrażenie, to wielkie czarno – białe dzieło, moim zdaniem jedna z najważniejszych artystycznych ekspresji wyrazu sprzeciwu wobec wojny. To w ogóle jest świetny obraz, ale to też wielki antywojenny manifest. Ale jest oczywiście więcej niż to. „Blonde on Blonde” Dylana. „Numer 11” Jacksona Pollocka. Koncert My Bloody Valentine – są niesamowici. Ale i Pavarotti w „Rigoletto”. Waltraud Meier, wielka niemiecka śpiewaczka w „Tristanie i Izoldzie”. A także moje dzieci, mój syn i moja córka, po raz pierwszy na scenie. Widok mojego dziecka z gitarą… Tak wiele pięknych rzeczy. Każdego dnia coś burzy mój świat w najlepszym znaczeniu tego słowa.
I już. Tyle. Komplement od Patti i uścisk dłoni. Dziewięć minut. Zagrane w radiu, opisane na blogu. A ciąg dalszy nastąpi…
Poniżej – nie zapominam, że to blog modowy. A Patti jest ikoną, nie tylko muzyki, ale i stylu. A także wielką fanką mody. Jest nawet zdjęcie w kreacji Dior Couture! Ale na codzień to oczywiście inne marki, inna moda. Jej styl się zmieniał, czego dowodem zdjęcie powyżej, ale pewna surowość pozostała. I bardzo konsekwentna wizja tego, jak prezentuje się światu. Zresztą często to podkreśla, odrzuciła pierwszą propozycję kontraktu płytowego, jeszcze w 1971 roku, bo ktoś miał na nią pomysł. Nie tylko, że inny. Po prostu ktoś, nie ona. A do tego nie chciała dopuścić. Nonszalancja może być jej znakiem rozpoznawczym, ale jest w tym większa myśl. I, jak widać, myśl inspirująca. To tylko kilka przykładów. Kampania Balenciagi z 2012 roku, zainspirowana nowojorskim mieszkaniem dwudziestokilkuletniej Patti, ubiegłosezonowa kampania Equipment, wykorzystująca podobieństwo Darii Werbowy do Smith i najnowszy numer magazynu „LOVE”, a w nim sesja zatytułowana tak, jak książka Patti, „Just Kids”.
Słuchałem tego wywiadu, mimo iż sam jestem dziennikarzem muzycznym prezentując na antenie radiowej ostatnimi laty nieco odmienną muzykę ( jazz i okolice jazzu). Swego czasu w dwugodzinnym paśmie „Rockonesans” na antenie Muzycznego Radia/Jelenia Góra a później w Radiu Jowisz prezentowałem dokonania Patti Smith, PJ Harvey,Jeff’a Buckleya, David’a Bowi’ego i setki innych znakomitych artystów. Nie odżegnuję się od tej muzyki przez duże M. Dziś słucham nadal tych znakomitych artystów. Cieszę się niezmiernie iż dzięki Trójce PR i znakomitemu przygotowaniu do wywiadu p. Ani Gacek słuchacze mieli okazję poznać niezwykłą osobowość Patti Smith ale także jej muzyczne dokonania.
Andrzej Patlewicz – dziennikarz muzyczny