Znajoma twarz.

Dziś o filmie jak na zamówienie tego bloga. Wygląda jak wizualizacja tego, o czym ostatnio pisałam: Ślub, jesteśmy w końcu w szczycie sezonu. Dom mody Gucci, najgorętsza aktualnie marka na mapie mody. I główna bohaterka, doskonale znana czytelnikom tej strony, Lou Doillon. Wszystko zmaterializowało się w serii czterech filmów Gii Coppoli. Tak dziś robi się reklamy, tak promuje się markę. Zdjęcia w gazetach, „typowe” kampanie reklamowe to już nie dość. Młodzi konsumenci są na to zbyt (inter)aktywni. Armani nie potrzebuje nawet „Vogue”, by reklamować swoje ubrania i dodatki (Giorgio jest w konflikcie z Anną Wintour), ma wierną, tak samo stałą, co starą klientelę i póki mistrz żyje i rządzi swoim domem mody, nie będzie eksperymentował. Ale tak prężna marka jak Gucci, z takim wiatrem w żaglach, odkąd projektuje dla nich Alessandro Michele? Chce tylko więcej. Dziś CEO firmy ogłosił, że perspektywicznie idą na przychód wysokości sześciu milardów euro. Czyli prawie dwa razy tyle, ile mają teraz. Nie szczędzą środków, by osiągnąć cel. Nowe ambasadorki marki (Florence Welch), efektowny pokaz nowej kolekcji w ubiegłym tygodniu w Londynie, a teraz dziesięciominutowy film zrealizowany we współpracy z magazynem „Vogue”, wypełniony ubraniami Gucci z kolekcji pre-fall 2016.

Film w całości poniżej, nie będę streszczać ani opowiadać, jest dokładnie taki, jakie chce być „nowe” Gucci. Cool. To największa zmiana w DNA marki. Kiedyś słowem, które przychodziło do głowy natychmiast, było „sexy”. Dziś to nie seks podnieca w Gucci. Dziś najbardziej pożądane są – po prostu – ubrania i dodatki z tą metką. Świat Gucci to nie seksbomby i zdrowe, amerykańskie dziewczyny. Kim Kardashian, Kate Upton i Karlie Kloss nie wybierają tych ubrań. Te rzeczy nie kochają kobiecych, pełnych kształtów czy wysportowanych sylwetek. Za to pięknie oprawiają niekonwencjonalną urodę, ciała artystek. Gucci swoimi wyborami mówi, wolimy „interesującą” niż „piękną”, bo to samo można powiedzieć o ich ubraniach. Stąd w filmie w głównej roli Lou Doillon, dotąd kojarzona z modą bardziej surową, prostą, inspirowaną męską szafą, a nie zbieraniną obłąkanej bibliotekarki. Ale to właśnie jej nienarzucająca się, subtelna uroda pasuje dziś do Gucci, ubrań dziewczęcych – nigdy kobiecych, dziwnych, trochę rock’n’rollowych, trochę wędrownych, trochę hipisowskich, trochę innych niż wszystko, co pokazują na wybiegach.

Dziewczyny z nazwiskiem Coppola wiedzą, jak robić filmy, które zapraszają do świata, który wydaje się bardziej fascynujący niż rzeczywistość. To suma wszystkiego. Urody aktorów, starannej scenografii i kostiumów, plenerów, muzyki, zdjęć, montażu. Ta historia miłosna dzieje się w Nowym Jorku, pocztówkowo ślicznym w Central Parku i niepokojąco mrocznym w jednym z nocnych klubów. Zaczyna się od uniesienia różowego welonu, przygotowanego przez Michele specjalnie dla filmu. Kończy… Sami zobaczycie, jak.

Oczywiście prawdziwe zakończenie tej historii jest na gucci.com, stronie, która notuje rekordowe wyniki sprzedaży, bo Gucci nie broniło się przed tym, czemu wciąż opiera się prawdziwy luksus – Diora, Chanel, Vuitton czy Hermesa nie kupisz ze swojej kanapy, musisz pofatygować się do butiku. Gucci ma taką elitarność gdzieś, im więcej tym lepiej. I świetnie na tym wychodzą. Luksus robi się tylko droższy. Ale nie mniej dostępny. Każdy jest zaproszony do tego świata. By pomarzyć, pooglądać, kupić.

A film jest zrealizowany tak, że pięknie wygląda w nim właściwie wszystko. Efektowne obuwie, lśniące cekiny na sukience, bogate zdobienia na jeansowych kurtkach (to będzie mocny trend na jesień, szykujcie się). Bo ile sztuki w to nie włożymy, zachwytu nad ścieżką dźwiękową Deva Hynesa czy stylizacją Arianne Phillips (a to jest pierwsza liga, to ona odpowiada za kostiumy w jednym z najlepiej „wyglądających” filmów w dziejach, „Single Man”, jest też wieloletnią stylistką Madonny), patrzymy na świetnie zrealizowany film reklamowy, ani więcej, ani mniej niż to. Ale jest to coś jeszcze, jeszcze jedna rzecz. Gucci, marka wciąż nie tak potężna jak Dior czy Chanel, przejmuje inicjatywę, ujawnia apetyt na dużo więcej. Giganci będą musieli odpowiedzieć, to już nie może zostać zignorowane. Szykują się ciekawe czasy.

A na razie… L’Aveugle Par Amour…

5 thoughts on “Znajoma twarz.

  • 07/06/2016 at 11:59
    Permalink

    Bardzo klimatyczne klipy, świetna kampania promocyjna! Gucci idzie ścieżką przetartą w social mediach przez Burberry. Moim faworytem „klipowym” pozostanie jednak chyba video promujące kolekcję Marni x H&M, wyreżyserowany również przez Coppolę, tylko Sophię :)

    Reply
    • 07/06/2016 at 12:06
      Permalink

      Tak, to był piekny film!

      Reply
  • 07/06/2016 at 17:38
    Permalink

    W sumie nie w temacie, ale czy zamierza Pani pociągnąć obiecane tematy Met i Cannes?

    Reply
  • 08/06/2016 at 12:49
    Permalink

    Właśnie obejrzałam filmiki i widzę tylko Patent leather pump / light blue z Part One…

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *